"BIELICE" – Robert Błaszak |
Wieś jest malutka, rozciągnięta, końcowa. Jedziesz ze Stronia Śląskiego: Goszów, Stary Gierałtów, Nowy Gierałtów, gwałtowne zwężenie doliny, droga i rzeka ledwie się mieszczą, las napiera z obu stron, myślisz, że pomyliłeś trasę, jeszcze dwieście metrów, droga i rzeka zmieniają kierunek pod kątem prostym i otwiera się dolina. Nie tak przestronna jak w Gierałtowie, zbocza bardziej strome, horyzont bliżej i wyżej. Późną jesienią zobaczysz dopiero tu pierwszy śnieg, a w końcu maja jeszcze nieulistnione przydrożne jesiony. Droga, raz bliżej, raz dalej rzeki, przecina ją kilka razy ciasnymi mostami, by tuż za ostatnim domem zachęcająco wpaść do lasu.
Domy: najpierw z rzadka rozrzucone, z kościołem – jakby intruzem. W środku wsi wcale ich nie ma, by na samym końcu zaskoczyć przesadnym zagęszczeniem. Zapytany mieszkaniec wyjaśni Ci tę przypadkowość: przed wojną w Bielicach domów było kilkakrotnie więcej, ale wieś, tak jak wiele innych peryferyjnych (i przeludnionych!) osad w Sudetach w latach 40-tych i 50-tych się wyludniła. Od kilkunastu lat jest odwrotnie – domów przybywa, są remontowane. Stwierdzisz w duchu: żeby ich tu za dużo i za dużych nie przybyło.
Z mapy i przewodnika wiesz: jest kilka domów oferujących pobyt turystom, jest pole biwakowe, jest wyciąg narciarski znany nie mniej niż Zieleniec i Czarna Góra, że pół godziny zielonym szlakiem i jesteś na słynnym Kowadle, że po godzinie zielonym w drugą stronę jesteś w najdzikszym miejscu Sudetów polskich: rezerwacie Puszcza Śnieżnej Białki, że Bielice to nie tylko stacja docelowa, ale jeszcze bardziej wypadowa.
Jesteś tu pierwszy raz, dzień czy dwa, ale wiesz, że będziesz tu wracać, że to jest to, czego szukałeś.
Ryszard Kaliński † 17.07.2014 r.
©2002-2024 Anna Sobańska-Maj | Polityka prywatności - pliki cokies. Bielice - gdzieś na końcu świata. Urokliwa wieś koło Stronia Śląskiego.